Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Buty

21 lipca 2001 | Plus Minus | JŁ

OPOWIADANIE

Buty

JERZY ŁUKOSZ

Między Michałowicami a Szklarską Porębą jest las. Czasem w tym lesie jestem ja. Jestem tam właściwie często. Ciągnie mnie do niego jak wilka. Może i mam w sobie coś ze zwierzęcia. Choć nie wiem, czy akurat z wilka. W dzieciństwie słyszałem, że jestem słoń. W młodości, że orzeł. Lasy nie są specjalnością ani słoni, ani orłów. Może na starość staję się wilkiem.

Umiem rozpoznawać ślady zwierząt (w dzieciństwie byłem raz słoniem, raz Indianinem). Choć nie zawsze wiem, co tu przeszło: dziecko, koń czy zbłąkany pies. Wracając tą sama trasą do domu, rozpoznaję ślady swoich butów. Za każdym razem dziwię się, że mam tak wielkie stopy. I dziwnie mi się robi, gdy widzę, że wracając idę po własnych śladach - w przeciwnym kierunku.

Zatem: widywałem ślady zwierząt. Je same - rzadko. Karmniki dla saren między pierwszymi drzewami od drogi; karmę dla dzików wysypaną przy drodze. Ale ani saren, ani dzików. Bardzo rzadko.

Dzisiaj zobaczyłem idącego po śniegu człowieka. Nie szedł turystycznym traktem, a białym o tej porze roku poszyciem. Najwyraźniej szedł po śladach; czułem, że nie swoich. (Nikt przecież nie tropi siebie samego. Ktoś może tropić ciebie, nie inaczej.) Sarny? dzika? Przystawał, patrzył pod nogi, na buty lub podłoże, po...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 2372

Spis treści

Dobra firma

Zamów abonament