Nic prócz rękopisów nie wezmę
W przerażającym w swej treści artykule Krzysztofa Masłonia o nagonce na Wojciecha Bąka ("Plus Minus" nr 16/2002) znajduje się passus boleśnie mnie dotyczący.
Pan Masłoń pisze, że Wojciech Bąk w 1956 roku jeszcze przebywał w Dziekance, kiedy stamtąd odszedł - nie podaje. W każdym razie po wyjściu "żył w biedzie, nieduże pieniądze, jakie miewał, przeznaczał na alkohol. Przychodził do niego z wódką Piotr Guzy, przychodzili i inni...".
W związku z tym pragnę jedynie stwierdzić, że ja Wojciecha Bąka w życiu na oczy nie widziałem, a od połowy października 1957 r. już mnie w ogóle w Polsce nie było.
Piotr Guzy, Valencia, Hiszpania