Po śmierci narobię więcej hałasu
Po śmierci narobię więcej hałasu
EWA K. CZACZKOWSKA
(C) AP
Ojciec Pio, od niedzieli święty Kościoła katolickiego, to postać jak najbardziej współczesna. W epoce kultury masowej, żeby zaistnieć trzeba czymś zaskoczyć, najlepiej zaszokować. Potrzeba obrazu. Potrzeba efektu. Postać ojca Pio jest bez wątpienia efektowna, i to w sposób, którego nie da się wytłumaczyć racjonalnie. W tym chyba leży klucz do fenomenu popularności włoskiego zakonnika, którego Jan Paweł II ogłosi świętym.
Kanonizacja ojca Pio w Rzymie zapowiada się jako wielkie wydarzenie. Specjalnymi autokarami i pociągami z całych Włoch i z zagranicy ma przyjechać co najmniej ćwierć miliona osób. Z tej okazji kolejną falę pielgrzymów przyjmuje San Giovanni Rotondo, miasteczko na południu Włoch, gdzie prawie całe życie spędził ojciec Pio, a które co roku odwiedza siedem milionów osób. Więcej niż Lourdes, Fatimę czy Częstochowę, do których przyjeżdża rocznie 4 - 5 milionów pielgrzymów.
Ojciec Pio przyciągał tłumy, przekonane, że obcują ze świętym. Ściągali do miasta w Apulii od lat dwudziestych ubiegłego wieku wiedzeni sławą kapucyna, który czynił cuda - czytał w ludzkich myślach, sumieniach, uzdrawiał, przepowiadał przyszłość, miał dar introspekcji,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta