Wolno, ale czy można?
Wolno, ale czy można?
"Głos wolny wolność ubezpieczający" - nazwał król Stanisław Leszczyński swoją wydaną w 1749 roku krytykę wad polskiego ustroju. Czy mógł przewidzieć, że traktat ten przywoływany będzie często w polemikach, a tytuł przejmą dwa i pół wieku później domagający się wolności słuchacze wyższych uczelni? Charakterystyczny orzeł z okładki niezależnego miesięcznika samorządu studentów zdobi dziś winietę "Rzeczpospolitej"É
Głos monarchy postulował upowszechnienie swobód. Nie spodziewał się Leszczyński z pewnością, że w naszych swobodnych czasach będziemy się musieli troszczyć o "głos wolny" w sensie dosłownym, o nadużywaną wolność słowa. Nagle bowiem zacierać się nam zaczyna rozróżnienie między wolnością "do czegoś" i "od czegoś".
Złudzenia w podziemiu
"Kneble cenzury"â jak emfatycznie określano krępujące wypowiedzi przepisy, nie pozwalały powiedzieć prawdy, całej prawdy i tylko prawdy. Radzono sobie drugoobiegowymi publikacjami - dzięki wydawniczemu podziemiu można było poznać prawdę o naszej historii. Jawiliśmy się w tych broszurach, książkach i gazetkach jako naród wolny, ogólnie rzecz biorąc, od uprzedzeń i ksenofobii. Gdy kneble cenzury wreszcie zostały wyplute, okazało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta