Pochwała abreka
Pochwała abreka
Oglądam w wieczornym dzienniku telewizyjnym obronę Groznego, stolicy Czeczenii. Ruiny miasta, trupy na ulicach. Okaleczone matki, dzieci. Dymy, pożary, wybuchy bomb i pocisków. Widzę obrońców, szczupłych, brodatych mężczyzn, starych i młodych. Wśród nich często chłopcy, a także uzbrojone kobiety. Mówią o swojej walce. Zdają sobie sprawę z przewagi wroga. Wszyscy jednak mają niezłomną wiarę: bronić się będą do śmierci, nie ustąpią. Wyraz ich twarzy zdeterminowany, lecz pogodny. Oto jeden z nich, stary człowiek w kosmatej czapie, potrząsa karabinem i mówi, że może zginąć, ale po drodze zdąży jeszcze ustrzelić niemało najeźdźców. Siwobrody starzec wygląda na niezawodnego strzelca. Drugi, młody, z zieloną opaską na głowie, opowiada rzeczowo o swoim zburzonym domu, rozerwanej przez granat żonie i obowiązku zemsty, którą musi spełnić.
To abrecy! Przypominają się nam bohaterscy miurydzi imama Szamila, który w XIX wieku przez tyle lat przewodził walce z rosyjską przewagą w górach Kabardy, Dagestanu i Czeczenii.
Abrecy. To słowo dziwne, twardo brzmi. Elita elit. Wojownicy nad wojownikami....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta