Wielka woda
Wielka woda
Krystyna Grzybowska z Rolandseck
Zadzwoniłam do redakcji w czwartek 26 grudnia o godzinie 22. Wówczas ostrzegłam, że może nastąpić pełne zerwanie łączności, nie mówiąc już o odcięciu mojego domu od świata zewnętrznego. Woda właśnie przelewała się przez mur ochronny; nauczona doświadczeniem z Bożego Narodzenia 1993 roku byłam przygotowana na najgorsze. Nie przypuszczałam jednak, że powódź 1995 potrwa tak długo, a łączność telefoniczna przerwana przed rokiem na jeden zaledwie dzień, teraz będzie trwała co najmniej tydzień.
Z poprzedniej powodzi, która zaskoczyła wszystkich, włącznie z meteorologami i ekspertami, wyciągnęliśmy jednak naukę: tym razem zdołaliśmy się przygotować na dłuższą izolację, a także traktować klęskę żywiołową jako dopust boży, siłę wyższą, przeznaczenie, kismet -- jak mówią nasi tureccy sąsiedzi. To nastawienie pozwoliło mi też robić codzienne notatki, składające się na coś w rodzaju pamiętnika z powodzi, który pozwalamsobie zaprezentować naszym Czytelnikom.
Aha, jeszcze coś -- niewygodą i poczuciem całkowitej izolacji płacę ja, moi najbliżsi i wszyscy mieszkańcy malowniczej okolicy nad Renem i Mozelą za luksus bliskiego kontaktu z niepowtarzalnym krajobrazem. Można by się stąd wyprowadzić i kłopot z głowy. Ale żal -- zatem już dziś musimy się przygotować na następną wielką wodę. Może za rok, a może...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta