Znamy się tylko z widzenia
Znamy się tylko z widzenia
JANUSZ WOJCIECHOWSKI
Dziennikarze na wyścigi gnają na Lubelszczyznę, do Czerniejowa, gdzie znaleziono w beczce zwłoki uduszonych noworodków. Okoliczni mieszkańcy odciągani są od żniw, wideł i grabi i zmuszani do zeznawania na temat sprawy. A jaka to była rodzina? A jaka to była matka? A co pan widział, a co pani o tym myśli, a dlaczego pan nie pytał, a czemu pani się nie interesowała? W podtekście, a czasem i wprost, jawi się oskarżenie wobec sąsiadów, że dopuścili do tragedii, że nie reagowali.
Pewien redaktor w telewizji zauważył nawet, że mieszkańcy Czerniejowa już nie będą mogli wymawiać z dumą nazwy swojej wsi.
Przesadza pan redaktor. To, że w jakiejś miejscowości zdarzyła się zbrodnia, nie odbiera przecież czci jej mieszkańcom. Gdyby tak miało być, to musiałaby zniknąć całkowicie duma warszawiaków, nigdzie nie dokonuje się bowiem tak wielu zbrodni jak właśnie w stolicy....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta