Proces znachora
-- "Uzdrowiciel" nie interesuje się stanem zdrowia pacjentów, nie bada i nie leczy. Nakłada na nich ręce, zbiera pieniądze, błogosławi naiwnych i w nogi -- mówi koszaliński lekarz Zdzisław Bociąg, który uważa, że prawo powinno bronić społeczeństwa przed szarlatanami. -- Dopóki nie okaleczą pacjentów, dopóty przeważnie nie ma podstaw prawnych do ścigania znachorów -- mówi prokurator Jacek Antoniewicz.
Proces znachora
Andrzej Kaczyński
Proces "uzdrowiciela", który omal nie wyprawił na tamten świat chorego na cukrzycę, ordynując mu zamiast insuliny łykanie żywych rybek imoczu, zawisł na trzydziestomilionowej (w starych złotych) kaucji. Proces karny o szarlatanerię medyczną zależy więc od tego, czy i z jakim powodzeniem szarlatan "uzdrawia" dalej i czy łatwo mu przyjdzie odrobić 30 milionów, gdyby zdecydował się poświęcić kaucję.
Od prawie trzech lat ścigany listem gończym wydanym przez prokuratora rejonowego w Koszalinie, najspokojniej przeniósł swe rozliczne interesy do Poznania. Zatrzymany został nieledwie przypadkiem -- podczas kontroli granicznej w Medyce, gdy wracał z Ukrainy, której jest obywatelem. Grozi mu kara pozbawienia wolności do trzech lat oraz -- ewentualnie, jako kara dodatkowa -- zakaz wykonywania zawodu. .. bioenergoterapeuty. Akta jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta