Z ukosa
Wynoszę się, a właściwie już się wyniosłem. Kolekcja moich obrazów rysuje stare ramy na nowych ścianach, komputer od nowa zapuszcza korzonki w biurko.
Kiedy powiedziałem koledze, że się wynoszę, wpadł w panikę, zapewne miał w pamięci jeden z moich ostatnich tekstów, gdzie pisałem o agencji usług ostatecznych. Przekonywał mnie, że jednak warto żyć. Ja bez irytacji tłumaczę, że wynoszę się tylko na Szczęśliwice (tak oto, nie porównując naszych marnych postaci, powtórzyliśmy scenę między umierającym Chopinem a odwiedzającym go Norwidem; poeta zapisał ją w "Czarnych kwiatach"). Wszystko już było i wszystko będzie, co nie jest wielkim odkryciem.
Przeprowadzka to podobno - obok śmierci kogoś bliskiego, rozwodu, emigracji, utraty pracy - jedno z bardziej bolesnych doświadczeń. Narusza nasze życie zastygłe w różnych postaciach, uchyla zasłony, bez których straszniej żyć.
Przy przeprowadzce wahałem się od chęci wyrzucania niemal wszystkiego, listów, książek, których pewnie nigdy już nie otworzę (otworzą je złodzieje, szukając ukrytych pieniędzy), wyrzucenia mebli, złachmanionych ubrań, do spakowania wszystkiego jak leci, każdego skrawka przeszłości ocalonego z pogromu lat. A przecież im więcej się ma, tym więcej zostawi się po tej następnej, już ostatecznej wyprowadzce.
Człowiek obrasta w rzeczy i jak drapieżna dżdżownica...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta