Nasze ZOO
Podczas niedawnego krótkiego pobytu w ojczyźnie oglądałem, pierwszego wieczoru, telewizyjną story o pewnym panu imieniem Hugo, mieszkańcu Zagrzebia. Kamera śledzi jego codzienność: pan Hugo siedzi sobie w kawiarni, czyta gazetę, później strzyże się u fryzjera. Nagle przychodzi mi do głowy, że mam do czynienia ze znaną powieścią Flauberta, w której Bouvard i Pecuchet usiłują ponowić cały porządek świata w swojej paralelnej głupkowatej akcji. W całej opowieści o Hugonie nie ma cienia niespodzianki, jest tylko bajdurzenie o codzienności, które tę codzienność jeszcze poniża. Albowiem jej tandeta i licha zwyczajność, skomentowane w podobnie lichy sposób, stają się o wiele marniejsze. Poczułem się naraz jakby w fabryce, tyle że w innych fabrykach produkuje się filiżanki, buty czy tkaniny, a tutaj - głupotę w stanie czystym. Uczestniczy w tym mnóstwo pracowników fabryki codziennych bredni i uzgodnionych bzdur.
Być może nie dostrzegamy, że w niektórych krajach rządzą nie zawsze ci, którzy "trzymają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta