![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
Macander
Macander
MAREK NOWAKOWSKI
Oko od razu jak pies gończy tam mu podbiegło. Już nie mogło się oderwać. Przyssało się. Pijawka. Takie ma oczy. Jak na szypułkach. Wyćwiczone.
Dziewczyna spódniczkę miała kusą, ledwie tyłek jej okrywała. Taka moda. Pokazują jak najwięcej. Kiedyś zakrywały. A giry takie długie! Okrągłe, wytoczone na tokarce stworzyciela nieba i ziemi. Wybujała. Dawniej przysadzistych, krótkonogich przewaga. Kartoflana rasa kluchami wzmacniana. W zad szły. Bęben brzucha szybko im się pokazywał. Teraz oderwały się od poziomu, pion. Pochyla się i rajstopę obciąga, wygładza. Kiedyś były tylko pończochy. Często kończyły się podwiązką. Albo wyżej był pas i gumy. Zanikło to zupełnie. Nastały rajstopy. Lepsze jednak pończochy. Można było spódnicę odgarnąć i sięgnąć za...
- Brochę - powiedział półgłosem. Kusa spódniczka była z rozcięciem. Tyłek tuż, tuż! Odsłania się pagórkowaty jego kształt. Sięgnąć tam. Ale by zapiszczała. Sam prawie zapiszczał. Narobił sobie smaku. Stare napatrzone ślepia i na nic innego nie mają ciekawości. Tylko na to! Radował się stary. Buzuje mu jeszcze jucha. Nie zastygła w żyłach na galaretę. Pędziła porywistym strumieniem. Żeby żył nie rozsadziło, psia mać! A grozi wylewem. Lekarz ostrzegał. Po łacinie to nazywał. Aparat do pomiaru ma w domu. Kupił i sprawdza. Rano i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta
