Zero zdziwień
* * *
Nie idzie znaleźć rano radia, żeby nie psuło ci śniadania jakimś politykiem. Lataj po skali, jak chcesz, tu minister, tu poseł, tam prezes, większość łże na potęgę, plecie głupstwa - a prowadzący sufluje tylko indagowanemu tematy. W formule "gościa programu" nie mieści się wchodzenie w spór, bo głupotę można chlapnąć w jednym zdaniu, a jej prostowanie wymaga zazwyczaj kilku minut. Zresztą nikt nawet nie próbuje. Pan poseł opowiada androny, że "na całym świecie, nawet w Stanach Zjednoczonych" dopłaca się do tego, do czego on akurat chce z moich pieniędzy dopłacać, miesza fakty, manipuluje nimi, pomijając, co mu niewygodne, przekręca - a dziennikarz łyka wszystko jak gąsior gałki i podsuwa następny temat.
Czegoś takiego nie ma chyba nigdzie na świecie - tych korowodów "porannych", "popołudniowych" i "wieczornych" gości naszych mediów elektronicznych, którzy mącą w głowach ogłupiałemu społeczeństwu, jak chcą, a jeśli ktoś z nimi dyskutuje, to najwyżej drugi z tej samej parafii. No dobra, nie za każdy kraj mogę zaręczyć - w każdym razie w Stanach nie byłoby to do pomyślenia. Tam kongresman czy senator pojawia się tylko w krótkim cytacie, w migawce - albo w dużym programie typu "Larry King Show", gdzie prowadzący jest osobowością i ma czas na wnikliwość. To...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta