Bez furmana i na oklep
Sojusz Lewicy Demokratycznej przypomina zniszczoną brykę bez furmana, a za to pełną pasażerów. Toczy się ona po politycznym trakcie bez ładu i składu. Dzisiejszą sytuację wewnętrzną w tej partii, jak i na całej lewicy, można przyrównać z formą zemsty zza politycznego grobu ze strony Leszka Millera. Chcieliście partii beze mnie - zdaje się mówić - no to ją macie... Największym dziś nieszczęściem całej lewicy są jej liderzy. Wypaleni wewnętrznie, pozbawieni woli działania i do tego wszystkiego skłóceni, obrażeni na siebie i pełni urazów postępują w myśl zasady: po nas choćby potop.
Warto odwołać się do manewru, jaki wykonali przed 15 laty dwaj polityczni liderzy PZPR. Wojciech Jaruzelski i Mieczysław F. Rakowski w obliczu traumatycznego przeżycia, jakim była dla nich klęska niezniszczalnej do niedawna "przewodniej siły narodu", zdobyli się na gest, z jednej strony altruistyczny, a z drugiej niezmiernie dalekowzroczny. Jesienią 1989 roku postanowili zlikwidować starą partię i powołać w jej miejsce nową bez starych przywódców. I tym sposobem powstała SdRP, córka PZPR z nadzwyczaj zręcznie dobranym liderem Aleksandrem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta