Najważniejszy jest geszeft
W "Plusie Minusie" (28 - 29 maja) Łukasz Tischner w artykule "Kloss, prezent dla Rosji" upomina się o "wiarygodne filmy o czasach hitlerowskiej i sowieckiej okupacji". Barbara Hollender w refleksji po festiwalu w Cannes "Znów nieobecni" pyta, "jak dzisiaj pokazywać polską rzeczywistość", by "znaleźć w niej prawdy uniwersalne". W obu przypadkach wywód kończy się retorycznym wołaniem: dlaczego nie robimy wiarygodnych filmów historycznych i współczesnych?
Żyjemy we wspaniałym kraju, którego zachodni i wschodni sąsiedzi od setek lat z ogromną starannością dbają o to, by nam historycznych tematów na filmy nie brakowało. Ta aktywność nasiliła się niebywale w ostatnim stuleciu. W ogromnej trosce o naszą kinematografię Niemcy i Rosjanie zostawili nam w historycznym spadku dwie wojny światowe, okupacje (jedna krótsza, druga znacznie dłuższa) i kilka powstań. Chyba żaden kraj na świecie nie został tak obficie zaopatrzony w tematy filmowe pełne tragicznych wydarzeń, skomplikowanych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta