Patriota, rocznik 1973
JAN KLATA: To jest rodzaj maski bojowej, munduru, który zakładam na psychikę. Oznacza gotowość do walki i to, że niczego w życiu nie chcę sobie odpuszczać. W domu odbierają mnie inaczej. Mam trzy córki i jestem dla nich miłym tatusiem. Czytam im "Pinokia", chodzę na basen, uczę jeździć na hulajnodze. Ale irokez nie jest peruką, więc go nie zdejmuję. Dzieci chwytają za grzebień włosów, kiedy noszę je na barana. To lepsze od pasów bezpieczeństwa.
W dzieciństwie grał pan u Kieślowskiego rolę kolędnika w "Dekalogu 3", ale scenę z filmu wycięto. W krakowskiej szkole teatralnej był pan na roku z Grzegorzem Jarzyną. On został szefem Rozmaitości, a pan kilka lat nie miał pracy w teatrze. Pech pana prześladował?W "Dekalogu" grałem źle, to mnie wycięli. Grzegorz już na studiach robił świetne spektakle, ja nie. Był ukształtowanym artystą, niedługo potem wystawił "Bzika tropikalnego", a ja byłem szczawiem, który nic nie wiedział o życiu, a się rzucał. Przez pięć lat dostawałem od życia lekcję i to jest mój życiowy kapitał.
Ale gdyby żona nie powiedziała panu: "Klata, rośnie ci brzuch, zrób coś z sobą" - to co by było?Figa z makiem! Musiałem dojrzeć, musiał przyjść mój czas. Najpierw...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta