Estońska prowincja
Estońska prowincja
Opuszczam stołeczny Tallin, wspominając jego prześliczną starówkę. Oglądana ze wzgórza zamkowego Toompea, mieni się w słońcu wszystkimi barwami tęczy, sprawia wrażenie dekoracji teatralnej. Takiego nagromadzenia gotyku, i to w dobrym wydaniu, nie spotka się w żadnym innym mieście północnej Europy. Każdy dom jest tam zabytkiem. Szkoda, że starówka ta jest wciąż jeszcze zaniedbana, pomimo trwających prac restauracyjnych (w których uczestniczą także firmy polskie) . Chyba dużo jeszcze czasu upłynie, zanim będzie wyglądać tak, jak np. miasta szwedzkie.
Siedząc w wygodnym autobusie (na głównych szlakach kursują one często, punktualnie i są jeszcze stosunkowo tanie -- przejazd na trasie 180 km kosztuje 36 koron, tj. 3 dolary) patrzę na pagórkowaty krajobraz pól i lasów, spoza których prześwitują tafle licznych jezior. Podobnie jak w Skandynawii widzi się raczej pojedyncze gospodarstwo niż całe wsie. Nie ma tu zwartej zabudowy wiejskiej.
Ta część Estonii swym pejzażem i architekturą najbardziej przypomina Skandynawię. Była przez długie wieki najpierw we władaniu Danii, później Szwecji, zanim dostała się pod panowanie carów. Inaczej niż to było w okolicach Tartu, nie sięgały tu wpływy kulturalne ani polskie, ani rosyjskie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta