Tylko farsa?
Szło tu jedynie o śmiech. Ale o śmiech - jak to we francuskiej farsie nierzadkie - przewrotny. Przez cały wieczór mieliśmy bawić się wariantami tej samej sytuacji: oto dobroduszne małżeństwo (on - zgryźliwy pisarz, ona - uroczo roztrzepana pani domu) zamęczane jest przez wizyty koleżaneczek gospodyni, egzaltowanych, natrętnych, zaborczych, narcystycznych, kochliwych i kokietliwych do upojenia. Menażerię barwną i zabawną, acz niezbyt umysłowo skomplikowaną. Dopiero, gdy utwierdzaliśmy się - my, widzowie - w pobłażliwym przekonaniu, że o tych idiotkach (i idiotach) wiemy wszystko, autor odkrywał karty. Wychodziło na jaw, że pod paplaniną goreją ogniste romanse, że zdrady i flirty są piętrowe, że nasi poczciwcy to tytany pozamałżeńskiego seksu, że wreszcie uczestniczki najbardziej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta