Łapałem ptaszki do statystyki
PŁK WIESŁAW POCZMAŃSKI: Mogą spać spokojnie. Na początku 1990 roku akta ze swojej szafy pancernej wyniosłem do kotłowni komendy wojewódzkiej milicji i spaliłem w piecu.
Sporo tego było?Nieduży stosik.
A agenci z lat siedemdziesiątych i sześćdziesiątych, gdy pracował pan w Departamencie III MSW na Rakowieckiej?Za ich los nie mogę już odpowiadać.
Zapewne po 1989 roku zacieraliście ślady nie tylko po agentach.Nie miałem powodów, by zacierać inne ślady. W jednym z sąsiednich województw, z którym dość ściśle współpracowałem, był na przykład etatowy oficer SB, którego wprowadzono do kierowniczych struktur "Solidarności". Wyobraża sobie pan, co by z nim było dzisiaj, gdyby odnaleziono jego akta i poznano, kim był i co robił?
Jakieś jednak ślady musiały po nim pozostać. Trudno chyba było usunąć wszystko, co składało się na dokumentację etatowego funkcjonariusza SB. Na przykład sprawy finansowe.Nie znam szczegółów, bo to nie był mój teren. Wiem jednak, że wyczyszczono wszystko,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta