Nie obronili dobrej dyrektywy
Profesor Rosati pisze w "Rz" 27 lutego: "Lepiej mieć niedoskonałą dyrektywę, która wprowadza pewien, w sumie dość znaczny, zakres liberalizacji, niż nie mieć idealnej dyrektywy i godzić się na utrzymywanie obecnych restrykcji i ograniczeń".
Kiedy my, Polacy, skończymy wreszcie z bylejakością? Anglicy mówią: jak coś jest warte zrobienia, to jest warte, by zrobić to dobrze. A my? Jak nie możemy wybudować dobrej hali, to budujemy byle jaką. Nieważne, że ta bylejakość pochłonie 65 ofiar. Dziwić się tylko należy, że prof. Rosati ją popiera.
Jeśli nasi europarlamentarzyści nie mogli obronić dobrej dyrektywy, to niech przynajmniej teraz siedzą cicho (mają okazję), a nie bronią bubla. Nikt do nich nie miał zastrzeżeń, aż do ukazania się tego artykułu, bo dowodzi, że oni tak naprawdę tej dyrektywy nie bronili.
Aleksander Kurylcio, Bytom Czytaj także- Konkurencja, choć niedoskonała