"Stado niezależnych umysłów"
Lubię życiową równowagę, również w polityce. Czytając artykuł " Stado niezależnych umysłów" ("Rz" 97, 25.04.2006 r.) starałem się z pokorą studenta (dobiegam sześćdziesiątki) zrozumieć racje profesora Legutki, ale się poddałem. Oczekiwałem akademickich argumentów na poczynania PiS, a znów wyszło, jakbym słuchał wypowiedzi Gosiewskiego lub Cymańskiego, z tym że im porównywanie przeciwników do krzykaczy nie przyniosłoby ujmy.
Podobnie starałem się też zrozumieć sprawowanie prezydentury przez Kaczyńskiego, słuchając jego długich telewizyjnych wywiadów i wyszło mi, że on nie chce być moim prezydentem. Funkcjonuję poza "stadem krzykaczy", ale nie będę patrzył ślepo na żenujący poziom sprawowania władzy przez PiS.
Kazimierz Wojtanowicz, Błonie Czytaj także- Stado niezależnych umysłów