"Moralne oburzenie" zamiast moralnej oceny wojny
Trudno zapomnieć sceny pokazywane przez niemal wszystkie media: pracownicy libańskiego Czerwonego Krzyża wyciągają z gruzów bloku w Kanie zwłoki małych dzieci. Trudno odegnać od siebie obraz systematycznie niszczonego nalotami państwa. W takich sytuacjach aż cisną się na usta słowa potępienia agresywnej polityki Izraela, powtarzane zresztą przez polityków, publicystów, a nawet duchownych w ostatnich dniach aż nazbyt często.
Tyle że słowa te, choć odwołują się do poczucia moralności i przypisują sobie głębokie humanitarne znaczenie, z rzeczywistym, klasycznym myśleniem moralnym - dostrzegającym dramatyzm ludzkich (także na poziomie państwowym) wyborów, które niekiedy wywołują cierpienie niewinnych - niewiele mają wspólnego. Krytycy Izraela zbyt często pozostają na powierzchni zjawisk, koncentrując się na estetyce, zamiast na etyce.
Z potępieniem wojny można się oczywiście zgodzić. Nikt nie ma wątpliwości, że wojna jest rzeczą straszną. W jej trakcie giną ludzie, także dzieci; inni tracą domy, rodziny, dobytek. To stwierdzenia zupełnie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta