Nie udaję podlotka
Meryl Streep: Absolutnie nie. Mam jedną parę butów Prady i nigdy ich nie noszę, bo fatalnie się w nich czuję. Co zresztą wcale nie jest winą butów. Ja po prostu wyżej cenię wygodę niż ekstrawagancję. W ostatnim filmie byłam jak manekin do przebierania. Miałam 60 różnych kostiumów i do każdego odpowiednie dodatki - torebki, paski, szale, biżuterię. Nosiłam na sobie po kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Jedna z torebek kosztowała 12 tysięcy. Dla mnie - obłęd. Nigdy w życiu nie wydałam tyle na ciuchy. Sama rola Mirandy Priestly sprawiła mi ogromną przyjemność, ale cała ta otoczka była koszmarem. W czasie zdjęć dzień w dzień marzyłam o chwili, gdy będę mogła zrzucić z siebie te eleganckie przebrania i zaszyć się w domu, w najbardziej wyświechtanej i niemodnej sukience.
Mówi pani jak skromna gospodyni, a nie jak osoba, która co najmniej kilkanaście razy wchodziła w świetle jupiterów na oscarowe gale.Przed każdą taką galą stawałam przed szafą i myślałam, że nie mam co na siebie włożyć. Bo ja programowo nie jestem niewolnikiem mody, nie śledzę trendów i w ogóle nie przejmuję się tym, co mam na sobie. Ale potem sobie mówiłam: "Mam nominację i muszę iść. W...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta