Na prawicy: zmiany albo uwiąd
Hanna Gronkiewicz-Waltz mogła w niedzielę wieczorem śmiało powtórzyć Donaldowi Tuskowi słowa Lecha Kaczyńskiego sprzed roku: "Melduję wykonanie zadania". Psychologiczny efekt boju o Warszawę jest ogromny i Platforma skwapliwie z tego korzysta, wszem i wobec ogłaszając swój triumf. Nic dziwnego. Równie pewne siebie byłoby PiS, gdyby Warszawę zdobył Marcinkiewicz. Ale pod wpływem sukcesów PO w stolicy i wielkich miastach zbyt łatwo zapominamy, że po obu turach wyborów stan posiadania największych partii prawicy w zasadzie się nie zmienił. Niedzielny sukces PO był jedynie wskazaniem przy remisie. Partia Kaczyńskich wygrała w gminach i powiatach, PO była najlepsza w sejmikach wojewódzkich i w metropoliach. W Warszawie różnica między obu kandydatami wynosi tylko 6 procent.
Platforma nie odniosła miażdżącego zwycięstwa, a PiS nie poniosło wyrazistej klęski. W wyborach parlamentarnych w 2009 roku siła głosu mieszkańca wsi nie będzie przecież słabsza od głosu mieszczucha.
Ale cóż poradzić, że elektorat wielkomiejski kojarzy się z elitą i jest ceniony wyżej. Wybory dowartościowały zatem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta