Wspólny czas
1. Kiedy widzieliśmy się po raz ostatni - (Gdzie? Może na spotkaniu opłatkowym w Pałacu Prymasowskim? Może w klinice dentystycznej, w której znaleźliśmy się tego samego dnia o tej samej porze, bo właśnie potrzebowaliśmy natychmiastowej pomocy stomatologicznej, przywiezieni tam przez troskliwe opiekunki-żony? Może w kawiarni Czytelnika przy ulicy Wiejskiej, bo ten wydawca publikował jego reportaże i moje przekłady?) - dostrzegłem w nim ten pośpiech, niecierpliwość, świadomość, że z każdym dniem, jak w przejmującym wierszu napisał pewien poeta, jest nas coraz mniej i mniej, że można po prostu nie zdążyć!
2. A więc kiedy spotkaliśmy się ostatnio, powiedział, że ilekroć idzie (a piechurem był znakomitym) od siebie z Prokuratorskiej ulicą Filtrową ku placowi Narutowicza, spogląda w głąb podwórza domu na rogu Asnyka oznaczonego numerem sześćdziesiątym drugim, gdzie mieszkałem wtedy u schyłku lat czterdziestych i na początku pięćdziesiątych, na przełomie... Mówił, że pamięta tamten odległy nasz wspólny czas, a potem opowiadał o niedawnej podróży do Ameryki Łacińskiej i wielogodzinnej konnej wyprawie nad wysokogórskie (blisko cztery tysiące metrów nad poziomem morza!) jezioro...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta