W historii nie ma zła absolutnego
Ernst Nolte: To prawda. Szczerze mówiąc, ponieważ pochodziłem z prowincji, nie wiedziałem początkowo za bardzo, co studiować. Na dodatek zaczęła się wojna. Dlatego wybrałem kierunki, które znałem ze szkoły. Najpierw zacząłem studiować filologię niemiecką i angielską, potem dopiero filozofię. Z początku u Nikolaia Hartmanna w Berlinie, później u Martina Heideggera we Fryburgu. Dlatego uważam się do dziś - w pierwszej kolejności - za filozofa, a nie za historyka. Oczywiście zdałem końcowe egzaminy na wszystkich kierunkach, które studiowałem. Było to też konieczne, bo po zakończeniu studiów pracowałem jakiś czas jako nauczyciel w szkołach. W ten sposób zarabiałem na życie.
Czy studia u Heideggera wpłynęły znacząco na pana późniejszą pracę historyka?Oczywiście. Tak naprawdę miałem robić u niego doktorat. W ostatnich tygodniach wojny uzgodniliśmy temat mojej pracy. Niestety stało się to, o czym każdy wie: Heidegger dostał po wojnie zakaz nauczania. Został obłożony anatemą za zbyt wielką sympatię dla narodowych socjalistów. Zrobiłem więc doktorat u Eugena Finka, ostatniego ucznia Husserla. Na dodatek na zupełnie inny temat. Zamiast o Plotynie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta