Florian od zapomnienia
Florian od zapomnienia
Wieś czy miasto -- pozostanie Narolem -- mówi ulica
Zbigniew Lentowicz
Skrzący śnieg skrzypi pod butami i kołami samochodów, poboczem ciągną leniwie furmanki. Święty Florian z wysokiej kolumny patrzy dobrotliwie swym zdartym przez czas, szarym wzrokiem na śpieszących dziś nadzwyczajnie narolczan, wszystkich też gospodarzy przybyłych licznie z Jędrzejówki, Bełżca, Łukawicy, miejskich już Zagród i Krupca. Środa przecież, w Narolu jarmark, święto dyszla, jak mówi niedawny wójt, dziś już burmistrz miasteczka, Kazimierz Patałuch.
Święty Florian, przywracany pospiesznie na herbowe narolskie tarcze, sprawił trochę kłopotów ojcom miasteczka, największy problem był z kolorami. Poratowało burmistrza wojewódzkie, przemyskie archiwum, wiadomo więc, że zakuty w srebrną zbroję patron powinien być na błękicie, w ręku dzierżyć chorągiew z czerwonym krzyżem, a w prawicy cebrzyk gaszący krwiste płomienie strzelające z ogarniętych pożogą kamieniczek.
-- Taki to z niego troskliwy patron, wpierw Florianowa, potem przechrzczonego na obecny Narol, że osada płonęła doszczętnie kilkakrotnie w swych ponadczterowiecznych dziejach, ostatnio w drugą wojnę -- Marcin Skibicki do miejskiego świętego nie pała przesadnym nabożeństwem, pali jedno cygaro za drugim, wywodząc głośno przewagi patrona i imiennika...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta