Służba zdrowia bez rewolucji
Podstawowa opieka zdrowotna w Polsce jest w wielkim stopniu sprywatyzowana. Natomiast niepokojące sygnały dotyczą źle zarządzanych placówek publicznych – pisze minister zdrowia
System publicznej opieki zdrowotnej jawi się Polakom jako niewydolny, nieefektywny, nieprzyjazny pacjentom, biurokratyczny, niejasny, sprzyjający patologii z korupcją na czele. I dlatego niezbędne są głębokie strukturalne zmiany kontynuujące, co prawda w innym czasie i w innych okolicznościach, reformę systemu rozpoczętą przez rząd Jerzego Buzka w 1998 roku i zarazem kończące zamęt spowodowany „kontrreformą” Mariusza Łapińskiego z 2001 roku.
Naprawa tego stanu rzeczy jest wyzwaniem, którego nie mogło zabraknąć w planie modernizacji Polski przedstawionym przez PO i PSL. Co więcej, nie jest to sprawa partyjna, ale narodowa, która powinna łączyć, a nie dzielić polityków rozmaitych opcji.
Dlatego z uwagą przeczytałam artykuł „Jak naprawić służbę zdrowia” autorstwa trzech panów: Marka Balickiego, Ludwika Dorna i Zbigniewa Religi, zamieszczony w „Rzeczpospolitej” z 9 lipca 2008. Niestety, rozczarowałam się.
Ta swoista aria trzech barytonów zabrzmiała mi cokolwiek fałszywie. Oto bowiem ich recepta na naprawę służby zdrowia zapisuje terapię, którą wszak sami mogli nie tak dawno zastosować. Przypomnijmy: dwóch z nich było w niedalekiej przeszłości ministrami zdrowia, a Marek Balicki piastował to stanowisko nawet dwukrotnie. Ludwik Dorn był zaś prominentnym politykiem obozu rządzącego, w tym marszałkiem Sejmu. Dlaczego zatem nie ma dziś zreformowanej według tej recepty...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta