Kolaboracja horyzontalna
"Collabos" pod pręgierzem
Kolaboracja horyzontalna
Warszawa już płonęła, pozostawiona swemu tragicznemu przeznaczeniu, gdy na apel generała de Gaulle'aw Paryżu wybuchło powstanie. "Z Warszawy sypie się pirze, gdy Paryż wolny już" -- głosiła zwrotka ulotnego wiersza. Ale, gwoli ścisłości, iw Paryżu sypało się pierze, tyle że z kolaborantów. W stolicy i we wszystkich departamentach vichistowskiej i okupowanej przez Niemców Francji, nie czekając na opieszałą sprawiedliwość, Francuzi sami zajęli się regulowaniem rachunków.
Przy wtórze kanonady, bo trwały wciąż walki z cofającymi się oddziałami Wehrmachtu, w sąsiedztwie zabaw ulicznych i festynów, rozstrzeliwano pospiesznie członków "Milice francaise", wsławionej m. in. obławami na partyzantów, donosicieli i współpracowników gestapo. Alianci nie wykazywali zbytniego entuzjazmu wobec owych przejawów spontanicznie wymierzanej sprawiedliwości, nie mieszając się jednak do domowych spraw niepoprawnych "Frenchies", ale zdarzało się nieraz, że puszczały im nerwy. "Wszyscy jesteście collabos! " -- rzucił w twarz rozbawionemu tłumowi sierżant Red Pelkey, obwożący Hemingwaya i historyka Marshalla po ulicach świętującego wyzwolenie Paryża. Nie on jeden zapewne tak sądził, przypatrując się owym orszakom, wlokącym przez miasta i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta