Ukryci za Linią Maginota
Gdy 3 września 1939 roku Francja oraz Anglia wypowiedziały, dotrzymując uzgodnień traktatowych z Polską, wojnę Rzeszy Niemieckiej, jej dni wydawały się policzone.
W Warszawie wybuchł entuzjazm, a niejeden Niemiec poczuł lęk przed powtórką klęski z 1918 roku. Ryzyko podjęte przez Hitlera opłaciło się jednak – przez długie miesiące, pominąwszy wypad w okolicach Saarbrücken (do 13 września Francuzi posunęli się o 8 km, by wycofać się za Linię Maginota 24 października), front zachodni oglądał jedynie tzw. dziwną wojnę (a po francusku „śmieszną” – drôle de guerre), toczoną w oczekiwaniu na wojnę jak najbardziej prawdziwą.
Od wczesnych lat 20. doświadczona ciężko w wieloletnich walkach pozycyjnych pierwszej wojny światowej (1,4 mln zabitych, 2,5 mln rannych, z tego 700 tys. inwalidów) Francja budowała i wzmacniała fortyfikacje na swej granicy z Niemcami i Włochami. Jednak tylko fragmenty (w rejonie Metzu i Lauter) ciągnącego się setkami kilometrów pasa rejonów umocnionych przybiorą pełną formę żelazobetonowej, upstrzonej stalowymi wieżyczkami, zapory zwanej potocznie Linią Maginota. Wspomnijmy tu zresztą, że okaleczony pod Verdun André Maginot nie był ani projektantem, ani pomysłodawcą systemu umocnień chroniącego wschodnią granicę państwa. Był natomiast ministrem wojny, za którego urzędowania i pod którego naciskiem parlament przegłosował ogromne wydatki na fortyfikacje. Budowa ok. 450 km umocnień (600 głównych obiektów bojowych i 5800 różnych typów fortyfikacji) kosztowała bowiem ponad 2,9 mld...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta