Złodziei pamięci nazywał po imieniu
Jakże realistyczna jest ostatnia scena „Innego świata” – informacji o uwolnieniu Paryża towarzyszy smutek emigranta, którego kraj przechodzi pod nową okupację - mówi Włodzimierz Bolecki w rozmowie z "Rz"
Rz: Czy Gustaw Herling-Grudziński myślał o zrobieniu pisarskiej kariery na Zachodzie?
Kariera to w tym przypadku nie najlepsze określenie. Herling był znany na Zachodzie niemal od razu po napisaniu „Innego świata”, który najpierw ukazał się po angielsku – w 1951 roku…… z przedmową Bertranda Russella...
... w przekładzie Andrzeja Ciołkosza, syna Adama. Książka była wznawiana, tłumaczona na wiele języków. Następnie, dzięki pracy w „Kulturze”, Herling był znany w środowisku emigrantów z Europy Wschodniej, doskonale znali go Rosjanie. We Włoszech publikował artykuły w tamtejszej prasie i szczęśliwym trafem zaprzyjaźnił się też z Ronaldem Stromem, Amerykaninem, który w szkole wojskowej w USA nauczył się języka polskiego jedynie po to, by nie trafić na wojnę do Korei. I Strom zaczął tłumaczyć Herlinga na angielski. Jednym słowem, Herling-Grudziński nie miał większych problemów z zaistnieniem na rynkach zachodnich. Oczywiście, poza „Innym światem” nie odniósł sukcesu komercyjnego, ale tłumaczenia jego opowiadań czy „Dziennika pisanego nocą” miały znakomite recenzje. Rzecz jasna Herling nie jest pisarzem masowym. Czytają go ci, którzy w literaturze szukają świadectwa ludzkich losów w XX w., refleksji metafizycznej, moralnej, egzystencjalnej, religijnej czy nawet politycznej. Refleksji, a nie polityki. Masową popularność Herling zdobyłby, być może, gdyby w Hollywood...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta