Autoryzacja czy prawo do informacji
Wydawałoby się, że przepis, który w prawie niezmienionej formie przetrwał ponad 20 lat, nie powinien wzbudzać wielu wątpliwości, a jednak jest inaczej – pisze doktor nauk prawnych, radca prawny w kancelarii DLA Piper oraz prawniczka w tej kancelarii
Instytucja autoryzacji wywołuje wiele kontrowersji zarówno w środowisku dziennikarskim, u osób udzielających wypowiedzi, jak i wśród prawników.
Problemy z definicją
Prawo prasowe nie zdefiniowało pojęcia „autoryzacja”, może więc być ono różnie rozumiane.
Według definicji słownikowych oznacza „pozwolenie autora na publikację, przekład, wystawienie, reprodukcję, adaptację dzieła” („Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych” Władysława Kopalińskiego) oraz „zezwolenie osoby udzielającej wywiadu na jego opublikowanie” („Słownik języka polskiego” PWN). Etymologia słowa wywodzi się od łacińskiego „auctorizare” oznaczającego „upoważniać” oraz „auctoritas”, czyli „wpływ osobisty, znaczenie”.
W literaturze przyjmuje się, że autoryzacja jest uprawnieniem do powzięcia decyzji o udzieleniu zgody lub jej braku na publikację wypowiedzi w zaakceptowanym przez autora kształcie (J. Sobczak, “Prawo prasowe. Komentarz”, Warszawa 2008). Zdaniem J. Taczkowskiej autoryzacja jako instytucja prawna nie może być rozumiana jedynie jako “udzielenie zgody bądź zezwolenia na publikację określonej wypowiedzi”, gdyż odnosi się również do procesu i trybu autoryzowania, a także wyznacza podmioty objęte normami tej instytucji.
Dosłowna językowa wykładnia słowa “autoryzacja” mogłaby więc sugerować, że jest to prawo wręcz bezwzględne, uzależniające...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta