Gdybyśmy mieli opozycję
Program w poszukiwaniu partii
Gdybyśmy mieli opozycję
Stefan Bratkowski
Gdybyśmy mieli opozycję naprawdę, te kilka poważniejszych jej partii powołałoby i podało do wiadomości publicznej skład swego "gabinetu cieni". Nie tylko dla dobrego samopoczucia. Byłoby to politycznie bardzo praktyczne: publiczność zyskałaby świadomość, kim są wartościowi i kompetentni ludzie jako alternatywa dla aktualnie rządzących.
Więcej: społeczeństwo miałoby świadomość, że ktoś myśli o sprawach kraju i o jego interesach nie tylko z punktu widzenia obsady paru posad i dostępu do pieniędzy. Poszczególni członkowie "gabinetu cieni" skupiliby wokół siebie kręgi fachowe z danej dziedziny i prezentowaliby opinii publicznej zarówno uwagi na temat tego, co robią rządzący dzisiaj, jak też -- propozycje, a więc zrozumiałe, jasno wyłożone programy, co zrobić, żeby było lepiej.
W sytuacji, kiedy przeciętny obywatel nie wie, o co chodzi w naszej przyszłości, czego się spodziewać, czego się bać i na co liczyć, słyszy zaś tylko "dajcie mi władzę, a ja was urządzę", byłby to znaczący czynnik ogólnopolskiej psychologicznej równowagi.
Niczego tu nie wymyślam. Jest to stara praktyka poważnych partii demokracji Zachodu. Tłukłem ten temat, z tą samą argumentacją, w opozycji przed rokiem 1989. Uważano to wtedy za utopię,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)