Chińczyków trzymajmy się mocno
Skoro Amerykanie mają na głowie sprawy ważniejsze niż Polska, to powinniśmy rozważyć szanse na pogłębienie relacji z nowym globalnym supermocarstwem, czyli Chinami
Pod koniec sierpnia w studiu TVN 24 miałem okazję dyskutować na temat okoliczności wybuchu II wojny światowej z rosyjskim dziennikarzem Władimirem Kirianowem, redaktorem naczelnym „Russkiego Kuriera Warszawy” – rosyjskiej gazety ukazującej się w Polsce od początku lat 90. Przekonywał, że jestem w błędzie, uważając, że II wojna światowa wybuchła 1 września 1939 r. Na moje pytanie, kiedy zatem się zaczęła, wspominał zarówno o japońskiej inwazji w Chinach, jak i włoskiej agresji na Abisynię.
Jednak najciekawszą część rozmowy odbyłem z nim już poza studiem. – Chwalicie się, że u was jest pluralizm, którego u nas rzekomo brakuje – mówił z ironicznym uśmiechem. – Dlaczego w takim razie u nas wśród historyków zdania na temat paktu Ribbentrop-Mołotow są podzielone, a u was wszyscy mówią na ten temat to samo? Rozmowę zakończył stwierdzeniem, że rad byłby uczestniczyć w pojednaniu polsko-rosyjskim, ale najpierw musimy przestać odgrywać rolę forpoczty Zachodu w procesie osaczania Rosji.
Sposób myślenia Kirianowa, który, jak wskazują ostatnie wydarzenia, cieszy się na Kremlu sporą popularnością, przypomniał mi się podczas lektury artykułu Rafała Ziemkiewicza „Polityka realna – czyli jaka?”. W naszej prasie pisze się sporo o położeniu międzynarodowym Polski, zwykle jednak w sposób na tyle ezopowy i zgodny z regułami poprawności, że niewiele z tego wynika.
Na tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta