My, dzieci transformacji
Dobiegamy trzydziestki. Jesteśmy zarazem nowi i starzy. Zbudowani pół na pół – z wolnorynkowych marzeń i socjalistycznych kompleksów. My, ostatni spadkobiercy PRL
– Kiedy się pani urodziła? W 1980? A tak, to jest ten zblokowany rocznik – posiwiała ginekolożka kiwa głową, jakby dobrze wiedziała, co mi dolega. – Wy nie chcecie rodzić. Dziewczyny kilka lat młodsze rodzą dużo chętniej, bez oporów. Ja już mam na porodówce pacjentki urodzone w latach 90. A was coś hamuje.
Hamuje mieszanka starego i nowego. Wspomnienia naszych mam, które rodziły na studiach, a potem ostrzegały, byśmy nie powtarzały ich błędów. Ich westchnienia na myśl o tym, ile mogłyby osiągnąć, ile miejsc zobaczyć, gdyby nie ten kraj, gdyby nie wczesne założenie rodziny. Hamują marzenia, których one nie zrealizowały, a my próbujemy – dla siebie i dla nich. Powstrzymuje nas strach przed rolą matki Polki i chęć bycia nowoczesną kobietą. Obawa, skąd wziąć na wychowanie dziecka pieniądze. Zmieniający się wzorzec rodziny i lęk przed odpowiedzialnością za drugiego człowieka, bo dotąd miałyśmy czas martwić się tylko o siebie, nakłaniane do poszukiwania indywidualnego szczęścia. A jest jeszcze antykoncepcja, która ułatwia odkładanie nowego pokolenia na potem.
Ale nie tylko dlatego my wciąż stoimy, gdy młodsze dziewczyny i chłopcy już pobiegli. My jeszcze otrzepujemy się z tynku po wielkim remoncie, którego oni nie pamiętają, bo wychowali się w urządzonej już Polsce. My dorastaliśmy na korytarzu, w którym odbywał się ruch wahadłowy – na jednym końcu demontażowi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta