Seks, kłamstwa i pliki wideo
Rosyjskie służby specjalne nadal stosują stare sposoby na kompromitowanie przeciwników z Zachodu. Nowe technologie bardzo im w tym pomagają
„Kyle Hatcher, drugi sekretarz ambasady USA” – choć film z tak kiepskim tytułem nie miałby szans nawet na amatorskim festiwalu, to we wrześniu skupił na sobie uwagę większości amerykańskich mediów. Dlaczego? Po obejrzeniu pierwszego kadru z oficjalnym zdjęciem ubranego w garnitur dyplomaty widzimy go dzwoniącego z telefonu komórkowego na ulicach Moskwy. Gdy w rogach ekranu pojawiają się roznegliżowane Rosjanki, głos w tle nie pozostawia wątpliwości: mężczyzna obdzwania prostytutki i umawia się na spotkanie.
Następne kadry to już widok z hotelu. Przy zapalonym świetle Hatcher w samej bieliźnie chodzi po pokoju. Bierze krzesło i sprawia wrażenie, jakby sprawdzał, czy nie ma gdzieś ukrytych kamer. Patrzy niemal w obiektyw filmującego go urządzenia, ale go nie zauważa. Tuż potem widzimy już mężczyznę i kobietę uprawiających seks. W pikantnej części filmu w pokoju panuje jednak półmrok i trudno rozpoznać, czy rozpustnym amantem jest Kyle Hatcher czy może ktoś inny.
Nagrania na zapas
Mimo to nagranie może utrudnić pracę amerykańskiemu dyplomacie, który w Rosji odpowiada za kontakty z grupami religijnymi i obrońcami praw człowieka, latem zaś brał między innymi udział w spotkaniu z rosyjskim patriarchą Kiryłem.
O tym, jak bardzo groźny jest taki film, wie każdy dyplomata. Świetnie wiedzą też o tym rosyjskie służby specjalne, których agenci złożyli 34-letniemu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta