Tuska łatwo wyprowadzić z równowagi
Beata Kempa, posłanka PiS
Rz: Jako kurator sądowy miała pani pod opieką różnych dżentelmenów.
Oj, bardzo różnych, bardzo.
Którzy milsi: tamci czy ci w Sejmie?
Tamci (śmiech). Myślałam, że poziom agresji, którego tam doświadczałam – wyzwiska, groźby, wrzaski, że mnie zabiją – to jest totalna ekstrema, ale dopiero to, co zobaczyłam w Sejmie, mnie przeraziło. I to mimo że byłam uodporniona. Mówią o mnie, że nie wolno ze mną zadrzeć, bo wtedy nie pobłażam.
W ogóle nie wygląda pani na pobłażliwą.
Wiem o tym, ale jestem.
Raczej podejrzewałbym panią o, skądinąd cenną w polityce, delikatność wozu pancernego.
Może dlatego opatrzność postanowiła, że mnie w tej polityce umieści?
Od wyborów jest pani jedną z twarzy PiS wydelegowaną do młócki cepami.
Miałam takie poczucie, że jestem wciąż atakowana, więc „albo oni, albo ja”, ciągle muszę się bronić. Ale się z tego wyzwalam.
Co się stało w wakacje?
Zmieniłam fryzurę. Namówiła mnie do tego pani, u której czeszę się od 20 lat i która jest lepsza od niejednej stylistki.
Jest jej pani sporo winna. Ale to nie tylko zmiana fryzury. Złagodniała pani.
Agresją reagowałam na agresję. Po prostu nie potrafiłam się pogodzić, że tu jest tyle zła, kłamstwa. I reagowałam złością. Moi przyjaciele...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta