Z piernikami na Grunwald
Jarosław Krawczyk, historyk, redaktor naczelny miesięcznika „Mówią wieki”
Rz: Jak silny jest mit Grunwaldu?
Jarosław Krawczyk: Ma pan stówę?
W pięćdziesiątkach. A co, skoczyć po coś?
Nie widzę przeciwwskazań. Ale niech pan patrzy. Co tu jest?
Dwa krzyżackie miecze, a w tle Malbork. A na drugiej stronie Władysław Jagiełło.
Obejrzyjmy sobie tę stówę, by zrozumieć, że nie tylko mit jest żywy, ale też ktoś chce, by był on żywy.
Jak ten mit się rodził?
On był żywy od samego początku. Polska tradycja państwowa zbiegła się z tradycją kościelną, bo 15 lipca to Święto Rozesłania Apostołów. Jednocześnie to dzień patronów Polski, ze szczególnym uwzględnieniem św. Stanisława, który – jak wierzono – pojawił się w bitwie i wzniecił boski wiatr wiejący w plecy zwycięskiej armii Jagiełły.
Państwo uczestniczyło w kreowaniu zwycięskiej legendy?
Oczywiście. Już w 1411 roku kancelaria koronna publikuje „Kronikę konfliktu” dość dokładnie opisującą także tę wojnę i bitwę.
Rozumiem, że to forma ówczesnej kampanii reklamowej.
A rocznica bitwy staje się de facto pierwszym świętem państwowym, łączonym właśnie ze Świętem Rozesłania Apostołów. Ale legenda Grunwaldu przetrwała nawet rozbiory. Niejaki Adam Mickiewicz w „Konradzie Wallenrodzie” nie tyle nawet zajmuje się Krzyżakami, ile po prostu podsyca mit krzyżacki. To samo widać choćby w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta