Strzelał, bo męczył go hałas
Do trzech lat więzienia grozi za strzelanie do motolotniarza 41-letniemu Bartłomiejowi S.
Mężczyzna był na swojej działce w miejscowości Strubiny pod Nowym Dworem Mazowieckim. Gdy zobaczył nad swoją posesją motolotnię, przyniósł wiatrówkę i zaczął do niej strzelać. Miał oddać w sumie cztery strzały. Szczęśliwie nie trafił.
Motolotniarz powiadomił policję. Ta zatrzymała „snajpera”. Zabezpieczyła też jego broń pneumatyczną. – Wyciągnąłem ją, bo chciałem nastraszyć motolotniarza. Latał dość nisko. Hałas mi przeszkadzał. Maszyna wystraszyła też mojego psa – tłumaczył Bartłomiej S.
Twierdził, że w broni nie było amunicji. Ale motolotniarz zapewniał, że strzelający robił takie ruchy, jakby ładował broń.
Bartłomiej S. usłyszał zarzut narażenia motolotniarza na niebezpieczeństwo utraty życia bądź spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
– Czasem zdarza się, że różni ludzie strzelają do motolotniarzy – mówi Jerzy Gumowski, były członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Paralotniowego.