Skazani na urawniłowkę?
Wydaje się, że nasz system polityczny będzie ewoluować w stronę ukrytego ograniczenia swobód obywatelskich. Oczywiście nie powstanie w Polsce jawny reżim autorytarny, ale powoli będą zamierać dyskusja i pluralizm – przewiduje filozof społeczny
Kryzys gospodarczy, reorientacja polityki amerykańskiej, marsz Chin ku światowej potędze, nowa strategia Rosji, decyzje dotyczące Grecji, napięcia w relacjach między Francją i Niemcami zmieniły sytuację w Europie, co ma zasadnicze znaczenie dla Polski. A czym niemal bez wytchnienia zajmują się polskie media – Jarosławem Kaczyńskim.
Godzinami analizuje się jego wypowiedzi, daje się im odpór, pobudza do oburzenia już i tak nadmiernie pobudliwe autorytety. Bez niego cały ten teatr nie miałby sensu i nawet posłowie Palikot i Migalski straciliby swe walory rozrywkowe. Nawet wtedy, gdy Jarosław Kaczyński milczy, jego milczenie uznawane jest za prowokacyjne. Jak to się dzieje, że jeden człowiek stał się centralnym punktem odniesienia całego dyskursu politycznego?
Ktoś by powiedział, że to oczywiste. To przecież przywódca największej partii opozycyjnej wypowiadający się ostro i kontrowersyjnie. Ale przecież jednocześnie wielokrotnie przekonuje się nas, że jest to partia, która się do niczego nie nadaje, a dopóki będzie jej przewodził Jarosław Kaczyński, pozostanie zamknięta w swoim ograniczonym żelaznym elektoracie i nigdy już nie obejmie władzy.
Skoro tak, to czyż nie lepiej zajmować się partią, która nadaje się do wszystkiego i która będzie – zgodnie z tymi prognozami – jeszcze bardzo długo rządziła? Czy nie lepiej więc studiować lotną myśl Bronisława Komorowskiego lub...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta