Potwierdzenie wartości marki, duży prestiż i nadzieja na wyższe zyski
Niestandardowy produkt ściśle związany z lokalną tradycją pozwala wyróżnić się na rynku. Tym bardziej, gdy posiada unijny znak. Wiele firm rodzinnych już teraz robi na tym dobry interes
Nieznany z nazwiska piekarz z Kalisza, który w połowie XIX wieku zaczął wypiekać andruty i sprzedawać je w parku miejskim, nie przypuszczał na pewno, że staną się one jednym z pierwszych polskich produktów regionalnych objętych ochroną UE. Zresztą jeszcze niedawno nikt się tego nie spodziewał.
– Gdzie nam do takich marek jak choćby Mars. No i proszę. Skromny produkt z Kalisza wyszedł w świat – nie kryje satysfakcji Marek Dębczyński, od 30 lat prowadzący w mieście nad Prosną firmę Wypiek Andrutów. On sam podchodzi do unijnych certyfikatów z rezerwą. Choć należał do grupy inicjatywnej, która rozpoczęła starania o ochronę UE, na razie nie wystąpił o przyznanie certyfikatu.
Od wiosny ubiegłego roku, gdy kaliskim andrutom przyznano znak chroniący ich oznaczenie geograficzne (ChOG), nikt nie ma prawa wytwarzać ich poza Kaliszem. W przeciwieństwie do marek będących własnością konkretnych przedsiębiorstw – należą one nierzadko do najcenniejszych składników majątku – marka objęta ochroną unijną stanowi majątek wspólny: miasta, regionu, lokalnej społeczności.
A to oznacza, że każdy, kto potrafi wytwarzać andruty i robi to w Kaliszu, ma prawo posługiwać się nazwą i znakiem Andruty Kaliskie. Warunkiem jest uzyskanie certyfikatu uprawnionej instytucji, która skontroluje proces produkcji.
Prawo do znaku umożliwia korzystanie z promocji produktów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta