Okrutne praktyki pani minister
Atak, jaki przypuszczono na Elżbietę Radziszewską, był tak brutalny i gwałtowny, iż musi się rodzić podejrzenie, że chodzi o coś więcej niż o dwie wypowiedzi, może i niezręczne – pisze publicysta „Rz”
Jak wielkie zdziwienie i wściekłość wywołuje to, kiedy stanowiska, takie jak: rzecznik praw obywatelskich, rzecznik praw dziecka czy minister ds. równości, przejmują osoby, które nie są wyznawcami jednej, bardzo konkretnej i dość skrajnej ideologii. Według wiodących – czytaj lewicowo-liberalnych – ośrodków, takie urzędy z natury rzeczy powinny przysługiwać postępowcom.
Europejczycy tyle nie rodzą
Powołanie osoby o innych poglądach na to stanowisko uważane jest za sprzeczne z duchem tych instytucji. Bo wiadomo, jaki ma być ten duch. Jakiej wizji prawa mają bronić urzędnicy. Jeśli są zagorzałymi lewicowcami – są właściwymi osobami na właściwym miejscu. Jeśli bliższe są im wartości konserwatywne – są osobami niewłaściwymi, a wręcz niekompetentnymi. Poddawane są od razu atakowi, w którym używa się tyleż argumentów merytorycznych, ileż ośmieszania, kpin i manipulacji.
Jako argumentu z wyższej półki używa się zwykle sformułowań typu wartości europejskie, choć na temat tego, jakie są te wartości europejskie, do jakich tradycji Europa się odwołuje, z jakiej kultury wywodzi, gdzie są jej korzenie, o tym mniej chętnie toczy się dyskusje.
Kiedy rzecznikiem praw dziecka została matka sześciorga dzieci Ewa Sowińska związana z Ligą Polskich Rodzin, stała się natychmiast przedmiotem wściekłego ataku. Nie twierdzę, że była to osoba idealna. Ale ataki, z jakimi się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta