Jak oni kiwają
Dwie są w życiu gwiazd pewne rzeczy: koniec kariery i niezapłacone podatki. Ani Messi pierwszy, ani ostatni.
O tym, że Jorge Messi, ojciec i menedżer Leo, prowadzi karierę syna twardą ręką, wiedzą w Barcelonie od dawna. Leo, skóra zdjęta z ojca, to dobry policjant, a Jorge jest tym złym, który negocjuje kolejne podwyżki, słusznie pilnując, by syn był najbardziej dopieszczanym piłkarzem na Camp Nou. Od środy wiemy też, że Jorge Messi, inżynier z wykształcenia, jest całkiem biegły w inżynierii finansowej.
Hiszpański fiskus zarzuca ojcu i synowi, że ukrywali przed nim część swoich dochodów, przerzucając do rajów podatkowych prawa Messiego do wizerunku i dochody z wykorzystywania tych praw.
Mówiąc najprościej, Leo karnie płacił podatki od swojej pensji w klubie, potężne – Barcelona odprowadza do budżetu 20 mln euro rocznie, by Messi mógł dostawać na rękę 16 mln. Ale już w przypadku kontraktów sponsorskich – wtedy zarabiał na nich ok. 10 mln euro rocznie, dziś ponad 20 mln – próbował się od podatków wymigać. Licząc, że kontrolerzy skarbowi nie odnajdą drogi w plątaninie firm wydmuszek stworzonych na prośbę jego ojca.
Prokurator mówi o trzech przestępstwach podatkowych z lat 2007–2009 i właśnie w Jorge Messim widzi pomysłodawcę oszustwa. To on wymyślił, by prawa do wizerunku przenieść do stworzonej naprędce firmy z Belize, a potem, gdy Messi senior skłócił się ze swoim pierwszym wspólnikiem,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta