Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Co kocur robił w żłóbku

24 grudnia 1998 | Magazyn | ma.s.
źródło: Nieznane
źródło: Nieznane
źródło: Nieznane

Rozmowa Małgorzaty Subotić z Ludgardą Buzek

Co kocur robił w żłóbku

FOT. JACEK DOMIŃSKI

Żona premiera. Absolwentka Wydziału Chemii Politechniki Śląskiej. Jej praca habilitacyjna ma tytuł: "Badania zjawisk mieszania i przebiegu reakcji w reaktorze przepływowym z typową cieczą nienewtonowską". Pracuje w Instytucie Inżynierii Chemicznej Polskiej Akademii Nauk w Gliwicach. Kilka miesięcy temu razem z mężem powołała "Fundację na rzecz rodziny", zajmującą się pomocą rodzinom najuboższym. Opiekuje się warszawskim hospicjum dla dzieci. Środkową część tygodnia spędza w Gliwicach, w swoim instytucie. Pozostałe dni razem z mężem i córką w Warszawie. "Ciągle rozpakowuję się lub pakuję" - komentuje spokojnie tę sytuację Ludgarda Buzek.

Skąd takie imię?

- Też bym chciała wiedzieć, ale przypuszczam, że znalazł je dla mnie mój ojciec w "Żywotach wszystkich świętych". Nie wiem, czy podobał mu się życiorys świętej Ludgardy, a może samo brzmienie tego imienia.

Święta Ludgarda zginęła przecież otruta przez męża.

- Tak, ale może wcześniej miała bardzo ciekawe życie.

Pani taki los raczej nie grozi?

- Podobno dlatego została otruta, bo nie miała potomstwa. Na szczęście to mi nie grozi. Mam wspaniałe dzieci, dorosłego już syna i córkę.

...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1579

Spis treści
Zamów abonament