Samotnie przez Atlantyk
33,5 godziny wystarczyły, by Charles Lindbergh stał się bohaterem Ameryki. To oczywiście tylko efektowne stwierdzenie, w rzeczywistości sukces kosztował go bardzo dużo – przygotowań, pieniędzy, wysiłku fizycznego
Historia samolotów to ciągłe starania konstruktorów, by leciały one dalej, szybciej, wyżej. W latach 20. XX wieku ich uwagę najbardziej zaprzątał ten pierwszy aspekt. Ciągle rosły techniczne możliwości samolotu jako środka transportu. I ciągle śmiałkowie próbowali osiągnąć nowe cele na nich.
W 1919 roku amerykański komandor porucznik Albert C. Read na łodzi latającej NC-4 pokonuje Atlantyk na najkrótszym z możliwych odcinku – ze Stanów Zjednoczonych do Portugalii. Ale odbywa się to z międzylądowaniem na Wyspach Azorskich. Jego wyczyn pokazuje, że połączenie dwóch kontynentów drogą powietrzną jest już możliwe. Tyle że ze względu na koszty i wielkie ryzyko ciągle nieopłacalne. A szkoda! Niezmiernie powoli ogromne ilości towarów zdążają bowiem w tym czasie drogą morską do oczekujących na pomoc zniszczonych wojną europejskich krajów.
Latający cyrk
Nic dziwnego, że wydarzeniem na skalę światową stał się więc pierwszy samotny przelot nad północnym Atlantykiem bez międzylądowania, którego 21 maja 1927 roku dokonał pilot Charles Lindbergh.
Mimo młodego wieku – miał wówczas 25 lat – był już doświadczonym awiatorem, miał wylatanych ponad 2000 godzin oraz dziesiątki rajdów powietrznych w różnych, często trudnych warunkach atmosferycznych. O swym pamiętnym locie powiedział: „Oceniłem, że jeśli zdołam...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta