Między helem a obłudą
Kilka tygodni po katastrofie smoleńskiej napisałem, że nie wierzę w zamach. Niektórzy uznali, że za szybko na taki sąd. Inni, głównie anonimowi twórcy z Internetu, nie mieli wątpliwości. Brak wiary musi być efektem skazy moralnej. Musiałem się okazać albo tchórzem, albo sprzedawczykiem.
Nie twierdzę, że te ataki szczególnie mnie dotknęły. Nie pisałbym zresztą o nich, gdyby nie to, że owa agresywna reakcja była tak powszechna. W pewnej mierze ją rozumiem. Cóż, wynika z fatalnie prowadzonego śledztwa, braku przejrzystej polityki informacyjnej oraz z całego pasma mniejszych i większych pomyłek rządu. Wściekłość jest skutkiem bezsilności. To, że kilkanaście miesięcy po tragedii nikt nie poniósł za nią odpowiedzialności, woła o pomstę do nieba.
A jednak trwam...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta