Pojedynek zamiast sądu?
Jak każda wolność, tak i wolność słowa ma swoje granice. Wolność ta nie może się przekształcać w wolność szkalowania i słownego masakrowania ludzi – uważa konstytucjonalista
Od pewnego czasu toczy się w Polsce dyskusja na temat wolności słowa. Koncentruje się ona w szczególności wokół pytania, czy narusza tę wolność sądowe dochodzenie ochrony dóbr osobistych, takich jak dobre imię i godność człowieka. Mamy obecnie w Polsce do czynienia z bardzo licznymi postępowaniami – karnymi i cywilnymi – w tej sprawie. Jedni politycy skarżą innych, pisarze, publicyści i dziennikarze podejmują kroki prawne przeciw swym kolegom, ludzie pióra stają się pozwanymi lub oskarżonymi na skutek wystąpień polityków, a politycy bywają podsądnymi z inicjatywy publicystów i dziennikarzy.
Intensywna ingerencja
Ostra publiczna krytyka, a tym bardziej oskarżenie o niewłaściwe prawnie lub moralnie zachowanie kończy się bardzo często oświadczeniem zaatakowanej osoby, iż sprawa trafi do sądu. Sąd w postępowaniu cywilnym może wydać wyrok nakazujący przeproszenie obrażonego lub fałszywie pomówionego na łamach prasy. Czasami dochodzi do tego konieczność wpłacenia przez pozwanego znacznej kwoty na cele społeczne, a także, choć rzadziej, również na konto poszkodowanego. Może to być dla przegrywającego bardzo kosztowne. Bywa, że jest rujnujące.
Gdy sprawa wchodzi na drogę postępowania karnego i zapada niekorzystny dla oskarżonego wyrok, może on oznaczać dla niego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta