Chuda agitacja z brakującą nogą
Pomyłki, zła wola albo zwykła głupota – wszystkie partie zaliczają przed wyborami kompromitujące wpadki
– Te wybory kosztują człowieka tyle nerwów i stresu, że ja już co najmniej dziesięć kilogramów schudłem – narzeka w rozmowie z „Rz" poseł Zbigniew Girzyński, toruński kandydat PiS.
Jego partia kampanię wyborczą zaczęła najwcześniej – od maja parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości ruszyli w Polskę. Ma być efektownie, czyli z przytupem. Ale do tego czasem brakuje nóg.
W Pile (Wielkopolska) partia Kaczyńskiego w 2007 r. zdobyła dwa mandaty parlamentarne. W tym roku, jeśli wskazywana przez sondaże tendencja zwyżkowa się utrzyma, może liczyć na jeden więcej. Nic więc dziwnego, że tamtejsi działacze i kandydaci już na początku lipca intensywnie zabrali się do partyjnej agitacji.
Zebrali się sporą grupą, zamówili w Warszawie broszurki i ulotki informacyjne, ściągnęli ze stolicy nawet stoliki niezbędne do ulicznych akcji. I zaniemówili, gdy odebrali zamówienie. – To jakaś paranoja. Mamy ekipę, chcemy zaczynać, a Warszawa wysłała nam do trzech stolików tylko 11 nóg. Jedna noga zaginęła w akcji. Jak mamy działać – denerwował się poseł Maks Kraczkowski, pilski kandydat PiS na posła, do którego akurat w feralnym momencie zadzwonił dziennikarz „Rz".
W tle słychać było głosy jeszcze bardziej podenerwowanych lokalnych działaczy. „To jakiś spisek, ktoś ukradł...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta