Bokser Kaczyński i bokser Tusk
Skoro partie nie mają wiele nowego do zaproponowania, na placu boju pozostają liderzy
Na razie kampania to pojedynek dwóch osób. Jarosław Kaczyński robi wszystko, żeby nie dać się sprowokować. Odgrywa polityka umiarkowanych poglądów, ciepłego, pozbawionego agresji. Donald Tusk wsiadł do „tuskobusu". Pochyla się nad biedą, nieszczęściem i niespełnionymi oczekiwaniami. Udaje, że urwał się z choinki i przez ostatnie cztery lata rządził kto inny.
1
Emocje może wzbudzać fatalna kampania SLD, za którą Grzegorz Napieralski zapewne zapłaci głową. Zbliżająca się wielkimi krokami wtopa PJN i coraz lepsze notowania samotnego, ale pracującego jak wół Janusza Palikota. PSL jest jak zwykle w cieniu, w rezultacie „pójdzie ze swoimi wyborcami za stodołę" i weźmie swoje. Ale to wątki poboczne. Wszystko co najważniejsze rozgrywa się między premierem a byłym premierem. Nawet nie między ich partiami, ale między nimi osobiście.
Dlaczego? Być może dlatego, że prowadzone przez nich ugrupowania to partie, które nie mają spójnej ideologii. Są dość eklektycznym towarzystwem, które chce władzy i wierzy, że zmieni Polskę, gdy władzę zdobędzie.
Platformersi już dawno nie są liberałami. Liberalizm przechodził im stopniowo, od czasu gdy objęli władzę. Jeszcze przed zwycięstwem w 2007 roku Tusk twardo mówił, że wprowadzi podatek liniowy. Nie dość, że nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta