Proces o śmierć króla popu
Za zaufanie do swojego lekarza Michael Jackson zapłacił życiem – przekonuje prokurator, wyliczając rażące zaniedbania Conrada Murraya. Piosenkarz sam jest winny swojej śmierci – odpowiadają obrońcy
Korespondencja z Waszyngtonu
„On jest POTWOREM, on jest ZWIERZĘCIEM", „Dr. Śmierć" – krzyczą napisy na transparentach ze zdjęciami doktora Conrada Murraya. „Sprawiedliwość dla Michaela", „Zamordowano mnie. Żądam prawdy" – z takimi hasłami przed budynkiem sądu w Los Angeles od wtorku protestują fani króla muzyki pop. – Jestem na 1000 procent pewna, że to doktor Murray jest odpowiedzialny za śmierć Michaela Jacksona. Prokurator postawił mu jednak zły zarzut. Zamiast o nieumyślne spowodowanie śmierci Murray powinien stanąć przed sądem za morderstwo – przekonuje „Rz" Erin Jacobs, szefowa Justice4MJ (Sprawiedliwość dla Michaela Jacksona), organizacji skupiającej fanów, której członkowie demonstrowali przed budynkiem sądu.
Tuż obok fanów króla popu swoimi transparentami wymachują obrońcy lekarza. Dookoła demonstrujących tłoczą się zaś reporterzy. Sam Murray unika wszystkich tych grup, wchodząc do sądu bocznymi drzwiami. Postawny 58-latek odpowiada z wolnej stopy, bo wpłacił 75 tysięcy dolarów kaucji. Na sali rozpraw nie może już jednak uniknąć kamer, bo obszerne fragmenty procesu transmitują na żywo amerykańskie telewizje.
113 pytań i nikogo z Marsa
Kamerzyści mają zakaz pokazywania 12 członków ławy przysięgłych, którzy zdecydują o losie doktora Murraya. Również ich nazwiska pozostaną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta