Nole na prezydenta
Tenis ma nowego bohatera, Novaka Djokovicia. Wygrać trzy turnieje wielkoszlemowe w roku zdarzyło się i innym, ale zostać narodowym logo Serbii i przepustką do Unii Europejskiej to już znacznie więcej
Nie jest niespodzianką, że Novak Djoković został najlepszym tenisistą świata. Sensacyjny jest sposób, w jaki to zrobił. Talentu nikt mu nie odmawiał już wtedy, gdy w 2008 roku po raz pierwszy wygrał Australian Open. Ale wówczas doganiał Rogera Federera i Rafaela Nadala małymi krokami, a teraz w ciągu kilku miesięcy rozbił, jak chciał, układ sił na tenisowym szczycie.
Po niedawnym finale US Open były trener Djokovicia Niki Pilić mówił: – Novak grał nieludzko. Robił z Rafaelem Nadalem coś, co można nazwać dźganiem nożem w oko. John McEnroe, który w 1984 roku wygrał 82 mecze, przegrał zaledwie trzy, powiedział: – Jak żyję, nie widziałem wcześniej takiego zjawiska. Djoković przeżywa największy rok w kronikach naszego sportu. Ten skok na nowy poziom nastąpił już wcześniej, w Wimbledonie, tam Novak definitywnie oddzielił resztę świata od siebie.
Podobne zdanie ma Mats Wilander, inny z wielkoszlemowych zwycięzców sprzed lat, a także sam Nadal, który z zakłopotaną miną od miesięcy tłumaczy się z frustrującej serii finałowych porażek z Serbem. Na każdej nawierzchni, w każdych warunkach, które kiedyś pozwalały szufladkować tenisistów, a teraz przez Novaka wszelkie takie podziały nagle straciły sens.
...no...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta